niedziela, 4 grudnia 2011

-Co przyjąć przed treningiem? - ...ale jakim?

Przed treningiem siłowym najlepiej zjeść lekki posiłek na około półtorej godziny przed. Dobre efekty uzyskałem jedząc pierś z kurczaka z niewielką ilością surówki (tu dowolnie jakiej), a po posiłku około pół godziny mocna zielona herbata. Na pół godziny przed treningiem Shock Therapy, Myo-Blitz lub Jack 3d  najlepiej z wapnem musującym, co zapewni perfekcyjne napięcie.

Przed treningiem wydolnościowy, który jest zazwyczaj monotonny i długi, ale mało intensywny po posiłku węglowodanowym również na półtorej godziny przed treningiem zalecałbym wypić mocną herbatkę z dziurawca. Odradzam, jeśli trening miałby odbywać się w słoneczny dzień przy pełnej ekspozycji na słońce, bo dziurawiec może spowodować większą wrażliwość na oparzenia. Na pół godziny przed treningiem Hydroxycut, Androx lub Oxy Elite Pro.

W obu przypadkach efekt murowany.

niedziela, 13 listopada 2011

Die Insulinähnliche Kräuter im Training.

Es gibt einige Kräuter, die genauso wie Insulin wirken. Sie enthalten Verbindungen, die ihm ähnliche Wirkung haben. Beim Genuss dieser Kräuter wird dieses Hormon durch den Organismus in kleineren Mengen produziert, wodurch die Empfindlichkeit der Bauchspeicheldrüsenzellen gegenüber dem niedrigen Blutzuckergehalt zunimmt.

Die bekanntesten Kräuter (aus zehn, die mir bekannt sind), die auf Wiesen und in Wäldern in Polen vorkommen, sind:
  • Große Brennessel (Blätter)
  • Kriech-Quecke/ Gemeine Quecke/ Gewöhnliche Quecke (Rhizom)
  • Heidelbeere (Blätter)
  • Hunds-Rose (Früchte)
Es gibt auch andere Kräuter, die weniger bekannt sind, aber trotzdem kann man in vielen Publikationen Informationen über ihre Wirkung finden.

Es ist sehr wichtig, jene Kräuter richtig zu verbinden, um entsprechende Mischungen zu erhalten, die man in Trainingszyklen einnehmen soll, damit der Organismus gegen sie nicht immun wird und sie somit eine lang anhaltende Wirkung erzielen.

Anwendung während des Trainings Insulinähnliche Kräuter kann man in Trainingszyklen anwenden, die sowohl für das Körpergewicht, als auch für die Körperform zuständig sind, weil das Endergebnis erstens davon abhängt, ob es einen Kalorienüberschuss oder eine negative Kalorienbilanz gibt, zweitens von dem Training selbst, von der Muskelbelastung, von der Wiederholungszahl und Wiederholungsqualität einer bestimmten Übung und von den Trainingspausen.

Die Verbindungen, die insulinähnliche Wirkung haben, werden die Trainingsqualität sowohl zur Erhaltung des Körpergewichts, als auch zur Formgebung der Körpergestalt beitragen. Sie müssen aber ein bisschen anders gegeben werden.
  1. Während des Trainingszyklus zur Erhaltung des Körpergewichts sollte man den Aufguss aus den oben genannten Kräutern nach oder während der Mahlzeit nach dem Training trinken, damit das Glykogen besser in die Muskeln aufgenommen wird. Selbstverständlich soll es eine kalorienreiche Mahlzeit sein, in der das Eiweiß-Verhältnis 30%, Kohlenhydrate-Verhältnis 60% und Fettverhältnis 10% betragen soll. Dabei muss betont werden, dass ektomorphe Menschen die Fettmenge zugunsten der Kohlenhydrate erhöhen können, und endomorphe Menschen dagegen eher die Eiweißmenge zugunsten der Fette erhöhen sollten.
  1. Während des Trainingszyklus zur Fettverbrennung sollte man den Kräuteraufguss nach oder während der Mahlzeit  vor dem Training trinken, um die Wirksamkeit von Glucagon während der Trainingszeit zu erhöhen. Es ist wichtig, dass es eine kalorienarme Mahlzeit (eiweißreich) ist, die ungefähr eine bis eineinhalb Stunden vor dem Training zu sich genommen wird.

wtorek, 11 października 2011

Weight gain and lose fat - all thanks herbs.

Herbs in theirseves don't lose weight, but support energy conversion processes. Unfortunately, formation of energy, falls on our shoulders or sometimes on hips. I specified herbal plants in 10 categories:
  1. including insulinlike substances, which imitate activity of insulin
  2. increasing testosterone level - aphrodisiacs
  3. calming - helpful especially in martial arts
  4. general secretory - facilitates digestion
  5. stimulating immune system 
  6. lipotropics - including derivatives of caffeine
  7. cooperating with lipotropics - contain inulin, rutoside, salicylates and chromium salts
  8. hematopoietics 
  9. improving lung ventilation 
  10. inhibitors of digestion of carbohydrates or fats - comprising mainly HCA (hydroksy citric acid)
 The first 4 are helpful in men's training, because concur with strenght training (and with surplus of calories and proteins with anabolic changes). The last 5 are useful in endurance training, Increasing immune-system resistance are good for every athlete , because the worst thing, which can happen activ people is illnes or injury.
About, which herbs belong to which groups, will be in next articles...

niedziela, 9 października 2011

Ukryta siła ziół.

No cóż, kalafiory, sama herbatka nie wystarczy i tzw. spacery w szybkim tempie również. Jak się zaniedbało ciało, to trzeba dać sobie przede wszystkim ze słodyczami na wstrzymanie. Ja rozumiem, że psycha czasem siada i batonik pomaga, ale potem nie dziwmy się, że coś się wylewa poza pasek.

Jak psycha siada, to dobre jest białko serwatkowe na chudym mleku. Co do ziół to polecam dziurawiec, melisę i męczennicę. Do tego jemioła i szyszki chmielu i będzie ok, tylko z tym nie przesadzać, bo będziecie się czuli (zwłaszcza z rana) jak po lekkiej marihuanie i przełożeni mogą się dziwnie patrzeć, więc nie uśmiechamy się idiotycznie do całego świata, nawet jeśli widzimy go w różowych lub tęczowych barwach. Robimy swoje i tyle. W/w mieszanka pita przed snem ułatwi zasypianie, a także sprawi, że faza REM będzie głębsza i dłuższa. Uwaga też na dziurawiec, żeby nie pić go przed wyjściem na plażę, bo poparzenie murowane, no i jak laseczki łykają pigułki antykoncepcyjne, to konsultacja z lekarzem lub farmaceutą, ale zaufanym, nie konowałem, co to ma plecy, bo kitu nawciska.

Co do zielska jeszcze, to zwykły rumianek, nagietek, mięta, mniszek i przywrotnik pospolity pomogą w trawieniu, więc  to wypić po treningu lub/i  po posiłku potreningowym.

Przed treningiem żeń-szeń, muira puama, ginko, yerba mate i zielona herbata. Powinno pomóc jako alternatywa dla kawy, co nie znaczy, że nie należy jej pić. Kawa daje dużego kopa na 2-3 godziny, a potem są okresy połowicznego rozpadu kofeiny trwające łącznie około 10 godzin. Dlatego właśnie kawa pita po południu spłyca sen, a rano się czujecie jak z krzyża zdjęci.

Więcej o zielsku innym razem. Pot się leje, a po rozluźnienie i stretching, żeby nie było efektu kaskadowego, jak z tą kawą. Przed pobudzenie, po rozluźnienie. Życzę sukcesów.

niedziela, 21 sierpnia 2011

Kaloryfer Krebsa na torrentach.

     Od paru dni jest do pobrania "Kaloryfer doktora Krebsa, czyli grillowanie mięśni brzucha w 9 tygodni" - program opracowany na podstawie polskich tutoriali dostępnych na You Tubie. Program zawiera zwięzły opis całego cyklu treningowego, jak i zasady kompresji treningu w praktyce. Każdy tydzień zawiera zwięzłe opisy i wskazówki dotyczące sposobów ćwiczenia.  W przygotowaniu kolejne edycje "Treningu Krebsa".



Pytania proszę kierować na adres mailowy lub na konto "Trenuj w sieci" na Facebooku.

poniedziałek, 13 czerwca 2011

Na układy nie ma rady - 4U.

Układy są w każdym sporcie w Polsce. Jeśli trenujesz coś bardziej niż tylko WuFu z nauczycielem, który nie koniecznie był prymusem na Akademii Wychowania Fizycznego, a jego delfin przypomina bardziej bożonarodzeniowego karpia i bredzi coś czasem od rzeczy, klepiąc się po swoim przerośniętym mięśniu piwnym, to wiedz, że jeśli nie uda Ci się zostać olimpijczykiem, nie idź w żadnym razie na AWF. Dlaczego?
a.) Dla przeciętnego Polaka - klienta studia fitness - mgr przed nazwiskiem jest tylko werbalnie ważne, kiedy go o to zapytasz, ale teoryzowanie jest tylko kulą u nogi i nudzi go.
b.) A co jest ważne? ..., że np. jesteś ładny. Jeśli masz branie u lasek, dobry bajer i potrafisz rozruszać towarzystwo, to plus dla ciebie. Buzia w skali 1-10 powiedzmy mocne 8 gwarantuje stałe dochody na przyzwoitym poziomie. Jeśli wyglądasz jak latynoski piosenkarz lub aktor, wystarczy dwutygodniowe przeszkolenie na TKKFie i śmieszna legitymacja z podpisem jednego z naszych byłych kulturystów i możesz ruszać w teren. 
c.) Dobre zdjęcia na dobrze skrojonej stronce są lepsze niż 5 lat studiów - mniej kosztują i szybciej można je osiągnąć, a klientów przyciągną o wiele szybciej. W końcu studia w Polsce może mieć każdy, a piękne ciało nie. 
d.) Jeśli już uprzesz się na ten AWF, to w żadnym razie nie kierunek nauczycielski, ani trenerski, tylko fizjoterapia. 
1.Trener to taki lepszy pan od fikołków, a fizjoterapeuta, to prawie lekarz, a lekarz to w Polsce po adwokacie najbardziej poważany zawód nawet jeśli czasem bierze w łapę... Co to tylko on jeden?
2. W Polsce system edukacyjny leży i kwiczy po wszelkich majstersztykach reformatorskich ekip ministerialnych, więc kultura fizyczna także, a jak leży, tzn. że nie mamy do czynienia z ludźmi w pełni sprawnymi, którzy chcą swoją sprawność podwyższyć, tylko z niepełnosprawnymi - niedojdami, które nie chodziły na WueF. Najczęściej nie chodziły z powodu rozbitego nauczyciela, który albo nie potrafił zachęcić do ruchu, albo aplikował go w stopniu katorżniczym, wychodząc z założenia, że jeśli ja mogłem to przeżyć, to i wy także. 

A na koniec, co powinieneś zrobić po zakończeniu sportowej kariery. Otóż najlepszym wyjściem dla takiego człowieka jest zostanie działaczem. Działacz nic nie robi. No, może działa, ale jak mu owo działanie nie wyjdzie, to przecież jest w grupie i to dość pokaźnej, więc jak ktokolwiek dojdzie odpowiedzialności za spapraną robotę. Jeszcze będąc sportowcem powinieneś zadbać o dobre kontakty z dziećmi obecnych działaczy, a do samych prezesów powinni regularnie udawać się twoi rodzice niby to przy okazji lub przyjacielską wizytą. Takie kontakty owocują. Jeśli już studia, to jakiś manager sportu jest najlepszym rozwiązaniem. Nie namęczysz się w czasie samego studiowania, bo wiadomo, że i tak nic robił nie będziesz, bo od tego są trenerzy i nauczyciele w szkole, a ty masz mieć ogólne pojęcie o sporcie, więc na bieżąco czytaj dodatki sportowe do różnych gazet, żeby być na bieżąco i umieć podjąć temat. 

Na koniec, jeśli mnie nie posłuchasz, to radziłbym uczyć się angielskiego, niemieckiego lub ewentualnie holenderskiego. W tych krajach znajdziesz pracę.

poniedziałek, 6 czerwca 2011

Taurus znaczy BYK.

http://www.sfd.pl/TAURYNA__Bycza_terapia.-t109592.html
http://www.medycynasportowa.pl/index.php?go=chwsz&artykul=aminokwasy

niedziela, 29 maja 2011

Ciemna strona mocy.

     Człowiek posiada cechy, które odróżniają go od zwierząt, jednak ocena różnych cech zależy od sytuacji. Przede wszystkim jesteśmy gatunkiem bardzo ekspansywnym, co spowodowało, że zasiedliliśmy większość obszaru Ziemi. Dążymy do poprawy naszej egzystencji, co skutkuje poszukiwaniem dróg rozwoju (także na skróty) w obrębie całej kultury, np. domostwa, czy ubioru, ale też broni. Już nie mieszkamy w jaskiniach i nie nosimy skór upolowanych zwierząt, ale też nie zabijamy innych przy pomocy kamiennych siekier, czy pięściaków. Poprzez lepianki do drapaczy chmur oraz włókna naturalne w kierunku skafandrów kosmicznych, a także machiny oblężnicze, których wersją nowoczesną jest broń masowego rażenia , przeszliśmy długą drogę cywilizacyjną. Jednym z elementów kultury człowieka jest kultura fizyczna, w której obrębie wykształciło się zjawisko, które zwiemy sportem. Starożytne ideały czystej rywalizacji od wieków były naginane, a w razie wpadki, surowo karane. Dawniej zawodnicy stosowali wyciągi z różnych ziół oraz części zwierząt, aby polepszyć swoją wydolność i posiąść przewagę nad przeciwnikiem, obecnie zaś stosowane jest wspomaganie w postaci różnych środków chemicznych.
     Współcześnie już nie eksperymentujemy z liśćmi koki, ani nie jemy serca lwa w celu zwiększenia siły, czy wytrzymałości, łykamy różnego rodzaju specyfiki w postaci proszku, kapsułek, czy tabletek, a w skrajnych przypadkach aplikujemy sobie zastrzyki. Ocena tego stanu rzeczy nie jest tak prosta, jak by się mogło wydawać na pierwszy rzut oka. W latach 30-tych XX wieku otrzymano syntetyczny testosteron, którego używano jako leku. Po II wojnie światowej, chcąc pomóc byłym więźniom obozów koncentracyjnych powrócić do normalnej egzystencji w społeczeństwie, lekarze aplikowali im sterydy anaboliczne. Na ówczesnym etapie rozwoju wiedzy na ten temat była to gra bardzo ryzykowna, ale wielu ludziom pomogła. W sporcie jednak nie tylko poszła naprzód wiedza z zakresu metod treningowych, ale także wykorzystano dokumentację lekarską z zakresu pomocy poszkodowanym przez systemy totalitarne. 
     Obecnie wskazuje się tylko na negatywy stosowania dopingu takie jak:
  • katastrofalny ich wpływ na zdrowie zawodników
  • nierówne szanse "koksów" i "czystych"
  • niezgodność z ideałami sportu
Czy to jednak nie jest tylko spojrzenie jednostronne? Dzięki dopingowi:
  1. zwiększa się atrakcyjność zawodów - częste bicie rekordów
  2. tworzy się etaty ludziom pracującym nad nielegalną farmakoterapią
  3. pracę mają także osoby walczące z niedozwolonym wspomaganiem.
     W dzisiejszym sporcie zawodowym nie padają pytania: "Kto bierze, a kto nie bierze?", tylko "Co, kto bierze?". Innymi słowy jest lista środków dozwolonych przez MKOl, warunkowo dozwolonych oraz niedozwolonych i mimo, że pierwsza grupa ma niewiele wspólnego ze zdrowiem, to można z niej korzystać bez żadnych konsekwencji dyscyplinarnych.
     Innym aspektem jest to, kto może brać "ciężką chemię". Wlanie paliwa rakietowego do przeciętnego samochodu jeżdżącego po mieście, zakończyłoby się eksplozją, jednak to samo paliwo w bolidzie formuły 1 pozwoli wozom osiągać zawrotne prędkości bez ryzyka eksplozji. Identycznie jest z ciałem sportowca. Zaaplikowanie dawki sterydów anabolicznych młodemu sportowcowi może skończyć się zejściem śmiertelnym, lecz zawodnik z kilkunastoletnim stażem, którego ciało już nie reaguje na ekstremalne metody treningowe, przyjmując pod kontrolą lekarza pewne dawki może osiągnąć nadludzkie rekordy. Pytanie: "Po co?" jest nie tylko z natury filozoficznych.
     Każdy z nas ma wolną wolę i na propozycję kogokolwiek dotyczącą czegokolwiek może odmówić. Eksperymenty psychologiczne np. Asha, czy Milgrama dowodzą, że nie zawsze, ale można sobie wyobrazić skrajną sytuację. "Jesteś młodym chłopakiem i zdajesz maturę. Niestety, mieszkasz na wsi w rejonie o dużym bezrobociu, a twoi rodzice nie są w stanie sfinansować twoich studiów. Okazuje się jednak, że masz predyspozycje do uprawiania pewnego sportu, ale na razie jesteś 5 w regionie. Zjawia się sponsor i mówi, że jak weźmiesz "chemię", będziesz nr 1 i dostaniesz stypendium, które pozwoli ci studiować i rozwijać karierę. Czy wówczas, mając perspektywę pracy w magazynie marketu za najniższą pensję, odmówiłbyś mogąc zostać mistrzem?". Odpowiedzi na tego typu pytania należą do bardzo trudnych, a ich ocena jest niejednokrotnie wielopoziomowa.

sobota, 14 maja 2011

Mit szósty: "Nie masz poczucia rytmu.".

Przeszkadzajki i bębenek, czyli klucz do salsy.

Jak już wspomniałem, nie jestem ani teoretykiem muzyki, ani znawcą kultury Ameryki Łacińskiej, ani wymiatającym tancerzem, ale jeśli wymienieni przeze mnie ludzie nie chcą pomóc profanom w zrozumieniu przedmiotu, to może to zrobić człowiek, który może i jest zerem (O°C), ale nie zerem bezwzględnym (−273,15°C). Salsa posiada metrum 4/4 i dwutaktowy schemat rytmiczny. Co to znaczy? Jeśli idzie o metrum, to "Cisza i dźwięk" wyjaśnia to pobieżnie. Tak matematycznie możemy to ująć, że 4/4 = 8/8, a więc występuje 8 przedziałów czasowych, w które możemy wcisnąć 8 ósemek lub 4 ćwierćnuty.
Rozumiem, że w związku z powyższym, wiemy już, dlaczego graficznie na flimiku jest ujęte 1-8, a nie inaczej. Rytm w salsie rytm składa się z dwóch elementów congi i clave.

Conga to ten bębenek, który wybija symetryczny rytm. Symetryczny ponieważ dzieląc cały takt, czyli ósemkę na dwie czwórki, to w pierwszej, jak i drugiej czwórce znajduje się to samo. Fajnie to tłumaczy Anthony Persaud: "Dźwięk congi można przetłumaczyć jako trzy sylaby: TU, KU i PA. "Tu-Ku" występuje na 4& oraz 8&, zaś "Pa" słychać na 2 i 6. Znaczek "&" jest definiowany jako "I", co często w tańcu może być interpretowane dodatkowym krokiem przyspieszającym akcję, ale jest to element średniozaawansowany, gdyż trzeba znać pojęcie footworku.
ŁOPATOLOGICZNIE: Należy wsłuchać się w bębenek i liczyć: "Tu-Ku",1,2,3,"Tu-Ku",5,6,7 i cała ósemka jest zaliczona.

Jeśli idzie o clave, to w jednej czwórce występuje jeden schemat, a w drugiej zupełnie inny. Można usłyszeć 3 uderzenia bardziej od siebie odległe w czasie i to właśnie jest jeden z tych schematów oraz 2 szybciej po sobie następujące, to ten drugi. To jest właśnie clave, czyli inaczej mówiąc "przeszkadzajki" ];-) Można wyróżnić 2 odmiany clave:
  • 3/2 (trzy na dwa), w którym uderzenia przypadają na:
  1. RAZ - krok
  2. pomiędzy DWA, a TRZY
  3. CZTERY - pauza
  4. SZEŚĆ - krok
  5. SIEDEM - krok
  • 2/3 (dwa na trzy)
  1. DWA - krok
  2. TRZY - krok
  3. PIĘĆ - krok
  4. pomiędzy SZEŚĆ, a SIEDEM
  5. OSIEM - pauza
Jakkolwiek by tego nie rozliczać, zawsze 3 uderzenia są zgodne z krokiem, 1 zawsze jest w pauzie oraz 1jest pomiędzy krokami. Dlaczego tak jest, a nie inaczej? Nie wiem. Oba schematy powyżej są rozpisane, kiedy liczymy kroki 1,2,3,..,5,6,7,... i wówczas na 4 oraz 8 występują pauzy, których tancerze nie liczą, ale nie jest to dogmat, bo można to rozliczać na inne sposoby, choćby 1,...,3,4,5,...,7,8,1 i wówczas pauzy są na 2 oraz 6.
ŁOPATOLOGICZNIE:
  • w pierwszym przypadku łapiesz 6,7 będące krótko po sobie, a następnie 1, które jest pierwszym z trzech bardziej oddalonych od siebie uderzeń, a następnie na zasadzie prób i przybliżeń znajdujemy odległości uderzeń w czasie dla poszczególnych kroków;  częściej jest to charakterystyczna odmiana clave dla salsy Los Angeles Style, ale także nie jest to dogmat
  • w drugim przypadku łapiesz 2,3 a potem 5, dlatego ten rodzaj clave pasuje mambowcom, tańczącym salsę New York Style
Łącząc oba elementy można to przedstawić następująco (błękit oznacza pauzy na 8 i 4, zaś żółty uderzenia clave pokrywające się z krokami):
  •  "Tu-Ku",1,2,3,"Tu-Ku",5,6,7
  •  "Tu-Ku",1,2,3,"Tu-Ku",5,6,7
 Wszystkie powyższe zawiłości sprawiają, że jeden styl muzyczny ma wiele odmian i utwory nie są na jedno kopyto, a w związku z czym salsę można interpretować na różne sposoby.

Cisza i dźwięk.

Taniec opiera się na rytmie, ale rytm to nie tylko miarowe "stuki", ale jeśli pewne arytmiczne części się powtarzają, to także jest to rytm, tylko często nie ogarniamy całości i stwierdzamy, że coś nie jest rytmiczne dostrzegając tylko wycinek. Nie jestem teoretykiem muzyki, więc jeśli się pomylę, to proszę mnie poprawić. Niestety ludzie, którzy znają się na muzyce nie wypowiadają się na ten temat, a jeśli już to robią, to mówią kosmicznym językiem, którego nie rozumiemy.  Na rytm składa się:

  1. Takt jako pewien stały odcinek czasowy, w którym występują dźwięki i pauzy (pewne odcinki ciszy) o określonej długości trwania w czasie.
  2. Metrum, czyli pojemność każdego taktu, innymi słowy: "Ile ćwierćnut lub ósemek można wcisnąć, aby całość miała ręce i nogi.". Metrum  4/4, czyli 4 ćwierćnuty można usłyszeć pomiędzy "ogranicznikami" na pięciolinii, po czym wszystko idzie od nowa. Oczywiście można wcisnąć też 8 ósemek, ale wydaje mi się, że jak wciśniemy 2 ćwierćnuty i 4 ósemki, to wszystko będzie zgodne z metrum.
  3. Synkopa, czyli pewne zjawisko rytmiczne polegające na akcencie na słabej części taktu jest dla mnie trudne do wyjaśnienia, ale w muzyce latynoskiej często występujące. 
 Tyle może powiedzieć człowiek, który coś tam liznął wiedzy muzycznej przy okazji pląsów na parkiecie.

Trzeci stopień wtajemniczenia.

W koordynacji wyróżniamy 3 grupy sportów:
  1. kiedy należy tylko dokładnie wykonać ruch, a nie ma presji czasu, ani bezpośredniej interakcji z drugim człowiekiem; do tej grupy należą między innymi: łucznictwo, golf, bilard (nie wiem, czym się różni od snookera ];0)
  2. dokładne wykonanie czynności, ale przy presji czasu, lecz braku presji bezpośredniej innych ludzi; tu można wyróżnić przede wszystkim: pływanie i biegi
  3. najtrudniejsza z grup, czyli wykonanie ćwiczenia przy presji czasu i innych ludzi (współgrających lub oponentów); między innymi: tenis, sporty walki, sporty zespołowe, a także taniec. 
Mamy wykonanie jakiegoś tam ruchu (Ad.1.) w rytmie, czyli pewnych odcinkach czasowych (Ad.2.), no i jeśli idzie o towarzyski, to ktoś nam partneruje (Ad.3.) . Najlepsze jest to, iż w 3 grupie koordynacyjnej dokładność wykonania ćwiczenia nie musi być idealna, żeby była skuteczna. W tańcu towarzyskim (odmiana "social", czyli imprezowa twórczość ;0) skuteczny jest tancerz, gdy dobrze prowadzi (tzw. leading), a jeśli idzie o tancerkę pozwolenie prowadzenia się (following).

Słuchasz muzę, czy tylko ją słyszysz?

Muzyka nierozerwalnie kojarzy się z parkietem, ale pierwotnie to rytm, a dokładniej, umiejętność jego interpretacji była i jest bardzo ważna. Jeśli nie czujemy rytmu, a co za tym idzie nie potrafimy go zinterpretować wynikają z tego następujące konsekwencje:

  1. Dla oglądającego powstaje dysonans pomiędzy tym co słyszy, a tym co widzi, co w tańcu solo nie ma jakiegoś większego znaczenia poza tym, że wiemy, iż tańczący robi coś na pamięć, a nie zgodnie z muzyką.
  2. Dla partnera/partnerki w tańcu towarzyskim jest ogromny dyskomfort, gdyż nie można dopasować do siebie ruchów w czasie, co nie daje pełni przyjemności.
  3. Dla prowadzącego zajęcia, kurs lub animację, może powodować obniżenie autorytetu, gdyż w gronie tańczących mogą być muzycy, którzy na razie nie potrafią zinterpretować rytmu ciałem, ale go słyszą i znają.
Niestety, nasza wiedza muzyczna jest szczątkowa, więc banalne informacje są często trudne do ogarnięcia. Mówi się, że Latynosi, czy Afrykańczycy czują rytm i jest to sprawa genetyki. Oczywiście, że nie. Jest to sprawa kultury, w której zbierają się ludzie, tańczą i grają na instrumentach. Nie jest to wirtuozeria, jak w przypadku konkursów chopinowskich w Warszawie lub bachowskich w Lipsku, ale przynajmniej przeciętny zjadacz chleba, albo kukurydzianych, czy też wyrabianych z sorgo podpłomyków może wyklaskać rytm muzyki ludowej.

piątek, 13 maja 2011

Sos jako dodatek lub może potrawa główna.

Taniec można także postrzegać jako tworzenie różnych potraw. Może dlatego jeden z nich otrzymał nazwę gęstego płynu, w konsystencji luźniejszego od kremu, nadającego różnym potrawom swoistej pikanterii. Mowa tu , oczywiście o salsie. Wpływy afro-kubańskie, które w związku z falami emigracji do Stanów Zjednoczonych zetknęły się z innymi kulturami stworzyły taniec, który tak, jak sos może mieć różne smaki i ubarwiać każdą potrawę, począwszy od przekąski, przez danie obiadowe, a na deserze skończywszy. W kuchni można, a na początku wręcz trzeba kierować się przepisami kulinarnymi, jednak kuchmistrze na bazie swojej wiedzy potrafią często improwizować, co powoduje, że zmysły człowieka przechodzą do innego wymiaru przyjemności. Identycznie jest właśnie z salsą, która zachwyca swoimi odmianami, zróżnicowanym stylingiem oraz mocą rytmu. Można wyróżnić 3 podstawowe style salsowe (idąc od korzeni ;0):
  • salsa kubańska, w której mężczyzna ma najwięcej do powiedzenia, a prowadzenie jest mocne, za to kobieta może pozwolić sobie na totalny luz, ale jednocześnie bez swojego macho tak naprawdę nie istnieje
  • salsa New York Style, zwana inaczej Mambo lub salsą "on 2" stoi tak geograficznie, jak i filozoficznie na drugim biegunie w stosunku do "cubany"; bogaty styling kobiecy powoduje, iż partnerka ma dużą swobodę działania, ale też wymagana jest tu perfekcyjna technika, aby to jakoś wyglądało
  • salsa Los Angeles to inaczej salsa "on 1" jest najbardziej partnerską odmianą; partner ma wiele do powiedzenia, zwłaszcza w czasie niestandardowego rytmu muzycznego, ale partnerka także może rozwinąć skrzydła
Należy nadmienić, że jest pierwszą wyróżnioną tu salsę można także tańczyć w grupie stojąc w kole, gdzie prowadzący podaj nazwy figur, które wszyscy tancerze wykonują. Jest to bardzo integracyjna forma tańczenia, gdyż ludzie szybko się poznają w czasie zmian osób, z którymi tańczą. 

wtorek, 10 maja 2011

Taniec jako rozmowa.

Jak to mawiał Winston Churchill: "Wojna to tylko inny sposób prowadzenia polityki.". Drugim, oczywiście jest dyplomacja i tak jak w walce występuje interakcja negatywna, w tańcu (najczęściej) pozytywna. To jest ta "dobra" strona człowieka. O tańcu wiele napisano, ale mnie interesuje tylko taniec jako pretekst do spotkania z innymi ludźmi i dobra zabawa, jednak taki taniec, jak każde spotkanie, ma swoje zasady. Dla mnie owe zasady są podobne do mowy, gdyż jedno i drugie odgrywa w naszym życiu ważną rolę oraz obu tych czynności trzeba się nauczyć, lecz aby robić to dobrze należy ćwiczyć i poszerzać zasoby techniczne. Na bazie tego, co mówi Bruce Lee musimy
  • poznać formę, 
  • wypełnić ją, a następnie 
  • z niej wyjść.
Porównując taniec do nauki języka obcego:
  1. kroki podstawowe są jak alfabet
  2. figury, czyli najprostsze przejścia techniczne, to wyrazy
  3. układy - połączenia figur, to całe zdania
  4. nieskrępowany taniec jest jak swobodna konwersacja, gdzie można wyróżnić coś takiego jak styling, czyli coś charakterystycznego dla danego człowieka, a w języku jest czymś takim akcent.
Oczywistym jest to, że na początku wszystko może być dla nas nie do końca naturalne, ale tak to jest, gdy się czegoś uczymy będąc dorosłymi. Jeśli czegokolwiek uczymy się od dziecka i jest to element kultury, odbieramy to w większości w sposób intuicyjny i potrafimy się tym swobodnie posługiwać, jednak nauczanie kogoś innego sprawia wiele problemów, bo nie potrafimy pojąć, że coś trywialnego może być dla kogoś przeszkodą nie do przebycia. Tak właśnie jest wśród Latynosów, którzy uczą tańca Europejczyków oraz ludzi, którzy uczą się języków w dzieciństwie.

"Poznaj siebie" - hołd majstrowi.

Na koniec cyklu o biciu po buzi chciałbym złożyć wyrazy szacunku na ręce dwóch mistrzów. Pierwszy nauczył mnie wiele w praktyce i jest to Leszek Starybrat, drugi zaś to Lee Jun Fan, który w świecie Zachodu znany jest jako Bruce Lee, a którego teoria pobrzmiewa do dziś w formie Mixed Martial Arts, czyli jako wszechstylowe starcie dwóch ludzi. Si-fu Starybrat miał specyficzne metody treningowe i w wielu kwestiach się z nim do dziś nie zgadzam, jednak wiedza teoretyczna, jak i praktyczna (dotycząca samej walki) jaką posiada jest na najwyższym poziomie. Niestety nie każdy jest w stanie znieść tradycyjny trening chiński i to powoduje, że część ludzi się o nim źle wyraża, ale jak to powiedział Chilon ze Sparty: "O zmarłych należy mówić dobrze, albo wcale.", więc skupmy się bardziej na panu Lee. Najgorsze, że na Bruce'a patrzy się często z perspektywy "Wejścia smoka" i całej filmografii, jednak był to pierwszy mistrz w nowożytnych dziejach sztuk walki, który odważył się oddzielić ziarno, czyli wszystko, co nam pomaga wygrać w starciu od plew - całego mistycyzmu, który przeplata się w tzw. chińskich stylach tradycyjnych. Należy jednak zauważyć, że tak, jak w diecie, oddzielenie otrąb od ziarna spowodowało wiele szkód dla zdrowia człowieka i nauka potwierdza niezbędność pewnej ilości materiału balastowego w organizmie ludzkim, tak w sztukach walki powinna być odrobina ćwiczeń medytacyjnych i kontemplacyjnych, o czym zapominają współcześni "wymiatacze" z MMA, UFC i K-1. Druga sprawa, to są czasy, w których ów majster żył i porównywanie przeszłości do teraźniejszości jest nie na miejscu w całym sporcie, gdyż wiedza o treningu, diecie i wspomaganiu cały czas idzie naprzód. W związku z czym porównanie Marka Spitza z Michaelem Phelpsem, czy np. Wilta Chamberlaina z Dwightem Howadem jest bezzasadne, jednak trzeba przyznać, że Bruce jako pierwszy fighter konsultował program treningowy z Joe Weiderem, zwracał uwagę na składniki diety sportowca oraz unowocześniał sprzęt treningowy. Człowiek ten ponadto interesował się filozofią, a niewielu zapewne wie, że był instruktorem cha-chy. Dla mnie Lee Jun Fan jest wzorem, gdyż facet wżył około 65 kg, mierzył około 170 cm, a potrafił wykonać tzw. 1-calowe uderzenie.
Jest to coś, czego jeszcze nie widziałem u współczesnych fighterów. W tej technice nie ma nic mistycznego, tylko perfekcyjna koordynacja, a dokładniej rzecz ujmując zdolność sprzęgania, czyli łączenia elementów ciała w czasie. Nawet niewprawne oko dostrzeże, że w tym uderzeniu nie ma żadnego zamachu, żadnego balansu ciałem, czy rozpędu wstępnego. Mistrz przykłada palce, napina mięśnie i sprawia, że koleś siada na krześle. Cieszy mnie, że narodził się taki człowiek, który był pomostem między Wschodem i Zachodem, który potrafił pracować jak Chińczyk i myśleć jak Europejczyk, który był dla mnie inspiracją do napisania pracy magisterskiej na temat dalekowschodnich sztuk walki.

Taktyka ataku - szachy.

Jeśli idzie o taktykę w ataku, w niektórych systemach występuje pewna koncepcja zwana zasadą 4 bram, ale ze względu na podobieństwo do ramy okiennej, ja ją zwę zasadą 4 okien (za jakość ryciny z góry przepraszam).
Pacjenta, który z nami walczy dzielimy na 4 części (kierunki są ukazane od strony atakującego, czyli na rycinie jest nas przeciwnik). Nawet najgłupszy, ale w pełni świadomy walczący podniesie ręce do obrony i postawi gardę. Wówczas uderzenie w jakikolwiek punkt od pasa w górę musi spotkać się z choćby bierną obroną w postaci napiętych rąk. Jednak mamy aż 4 pola (okna, bramy) do obrony, zaś tylko 2 ręce. W związku z czym trzeba takich użyć metod, aby przeciwnik skierował swoje ręce w żądane przez nas pola, pozostawiając bez obrony inne. Tylko jak to zrobić? Są 3 podstawowe metody:
  1. siłowa, czyli trzeba chwycić rękę przeciwnika i po prostu ją odsunąć w żądanym kierunku, a następnie zaatakować pole już nie chronione
  2. spryciarska - stosujemy sugestywny zwód ciałem, ale jest to metoda dla starych wyżeraczy, bo wykonanie takiego zwodu jest trudne. Jeśli to nie będzie sugestywne, wówczas spotkamy się z szyderczym śmiechem.
  3. rzemieślnicza, w której stosujemy tzw. ataki zwodzone, które powinny być bardzo szybkie, ale bardzo słabe. Jest to taka "zasłona dymna". Po ataku zwodzonym idzie realny, który jest silny. Niewprawny fighter będzie reagował na każdy atak i szybko się zmęczy. 
Każda z powyższych metod, zgodnie z zasadą Yin/Yang, ma swoje odpowiedniki równoważące, czyli sposoby na ich zneutralizowanie:
  1. Kiedy przeciwnik chwyta naszą ręką, to należy obserwować jego wolną, którą będzie uderzał i albo wyprzedzić jego atak, albo starać się tę rękę zablokować.
  2. Przy niewprawnym zastosowaniu zwodu, można wykonać tzw. atak wyprzedzający, czyli jeśli przeciwnik stosuje zwód, a po nim atak, to w momencie zwodu, od razu atakujemy jakąś prostą techniką pojedynczą. Zaznaczam, że jest to sposób dla ludzi, którzy dobrze czytają ruchy przeciwnika.
  3. Jeśli atakujący często stosuje ataki zwodzone, wówczas (i tu wychodzi zasób techniczny) należy stosować różnego rodzaju obrony poprzez:
  • unik
  • blok
  • skrócenie dystansu i przyjęcie ataku na gardę
  • atak wyprzedzający na inne okno.
Oczywiście wykorzystanie powyższej wiedzy jest uwarunkowane pewnym zasobem technicznym i sprawnością fizyczną, bez których jakakolwiek taktyka jest bezużyteczna.

niedziela, 8 maja 2011

Wystarczy 3 na 5 i zwycięstwo nasze! - finezja walki.

Na wyszkolenie zawodnika składa się 5 elementów: przygotowanie fizyczne, technika, taktyka, teoria i psychologia. W sportach walki wystarczy mieć perfekcyjnie opanowane 3 spośród w/w części składowych struktury rzeczowej, aby być gwiazdą, a przynajmniej dobrym zawodnikiem. Bardzo dobrym przykładem jest tu Siala-Mou Siliga, którego zwą w środowisku K-1 "Mighty Mo". 
Na załączonym linku można ujrzeć 10 nokautów w/w zawodnika, z czego 9 jest zakończonych takim cepowatym ciosem prawym sierpowym bitym z góry (ruch ramienia jak do kraula na piersiach ;0). Rozbierając zawodnika na składowe można powiedzieć, że:
  1. perfekcyjne przygotowanie fizyczne - facet jest silny jak tur 
  2. perfekcyjne przygotowanie psychologiczne - parcie do przodu i odporność na ból
  3. dobra taktyka pod kątem zerowej techniki
  4. technika, poza nokautującym uderzeniem sierpowym, zerowa (jak tym uderzeniem nie trafi, to zazwyczaj przegrywa)
  5. teoria żadna, bo na intelektualistę, to on raczej nie wygląda.

sobota, 7 maja 2011

Techniki nożne - uważna obserwacja.

Jak już wspomniałem, na ulicy kopnięć wysokich, czyli na głowę się nie stosuje, a jeśli już to musimy mieć bardzo dużą przewagę szybkości, siły i liczebności. Poza tym wysokie kopnięcia są bardzo sygnalizowane. Można powiedzieć, że wszystko jest napisane wielkimi literami, tylko trzeba umieć czytać, no i robić to w miarę szybko, co jest do wyćwiczenia - kwestia wiedzy i praktyki.
Kopnięcie okrężne - jedna z najsilniejszych technik, ale wyłączając kopnięcia po obrocie, w których kopiący odwraca się plecami do przeciwnika (bardzo niebezpieczny manewr i bardzo ryzykowny), jest to kopnięcie, w którym tak jak w uderzeniu okrężnym (sierpowym, hakowym) na chwilę trzeba się odsłonić, co można w obronie wykorzystać. Co do czytania, to wystarczy się przypatrzeć rękom jaki wykonują ruch - zarzut ręki prawej w prawo, jak i balans ciała w prawo w celu nadania dynamiki nodze, potem przeciwwaga dla pędzącej nogi, czyli prawa ręka idzie w lewo , a na końcu idzie kopnięcie. Widać z tego, że jest kilka przyruchów, które sygnalizują to, co będzie się działo.

Kopnięcie proste - technika, w której nie odsłaniamy własnego korpusu, a za razem bardzo silna, skuteczna, lecz już trudniejsza pod względem technicznym. Każde kopnięcie wykonujemy na jednej nodze. W związku z czym, stając na jedną musimy balansować i się odchylać. Na filmie jest to przesadzone, ale w praktyce, wprawne oko dostrzeże ten balans - w tym przypadku jest najpierw lekko do przodu, a potem mocno do tyłu, jednak ruchy przód-tył są mniej dostrzegalne dla oka ludzkiego w związku z czym jest to kopnięcie trudne do obrony.

Kopnięcie boczne - niewielu ludzi je obecne wykonuje, gdyż jest to technika bardzo trudna i długo trzeba poznawać jej tajniki, a każdy teraz chce być fighterem najlepiej w miesiąc, więc zgodnie z zasadami marketingu daje się klientowi to, za co płaci i uczy się najprostszych technik, które są skuteczne, ale zubażają arsenał zagrań. To kopnięcie jest sygnalizowane poprzez odchylenie mocne ciała w bok, ale często się je stosuje jako obronę przed ciosem w głowę, kiedy się bronimy, a nie chcemy lub nie mamy czasu, żeby uciec na dalszą odległość.

Dlaczego widzimy lepiej ruchy na płaszczyźnie czołowej, czyli prawo-lewo, góra-dół, a głębię można oszukać? Antropologowie to tłumaczą w ten sposób, że człowiek, gdy przeistoczył się z tropionej zwierzyny w myśliwego musiał przejść także metamorfozę fizjologiczną. Ofiara lepiej widzi zbliżające się zagrożenie, czyli ruch przód-tył, zaś myśliwy obserwuje zwierzynę, która się przesuwa na boki. To tylko hipoteza, ale jakoś to tłumaczy możliwość oszukania oka poprzez perspektywę zbieżną w malarstwie.
Mimo, że wszystko jest na płaszczyźnie, widzimy trójwymiar.

piątek, 6 maja 2011

Taktyka obrony w sztukach walki - wstęp. Techniki ręczne.

Jak już tak przez te osteoblasty zahaczyliśmy o sporty i sztuki walki, to parę słów o tym. Omawianie tu technik jest bezzasadne, bo jest ich mnóstwo, zwłaszcza jak dodamy techniki walki na ulicy, których w sporcie się nie stosuje, to już całkiem się pogubimy w tym wszystkim. Chciałbym bardziej zwrócić uwagę na taktykę, czyli sposób wykorzystania umiejętności technicznych, własnych sił oraz braków i niedociągnięć przeciwnika. Jeśli idzie o obronę, to chciałbym na samym początku zwrócić uwagę na zjawisko antycypacji, czyli przewidywanie jakiegoś zdarzenia (sposobu ataku) dzięki rozpoznaniu pierwszych jego symptomów. Takie działanie fighterzy nazywają czytaniem ruchów przeciwnika. Zapewne jest wiele szkół mówiących, jak to trzeba robić. Ja podam, jak mnie tego nauczono. Otóż zasada jest prosta, ale nie trywialna: "Obserwuj tułów w okolicy brzucha, zwracając uwagę na łokcie i kolana przeciwnika.". Oczywiście nie chodzi tu o wpatrywanie się w pępek przeciwnika i pochylanie się, żeby z bliska go zobaczyć. Idzie raczej o tzw. widzenie peryferyjne, którego się trzeba nauczyć. Niestety materiały, które zgromadziłem nie są perfekcyjne, ale dają pewne wyobrażenie. Wszystkie uwagi będą omawiane z pozycji broniącego się (idzie mi o strony).
Uderzenie hakowe, albo okrężne - bardzo silna technika, ale też bardzo sygnalizowana. Proszę zwrócić uwagę właśnie na łokieć uderzającego - przesuwa się najpierw w lewo, za nim idzie pięść (także w lewo), przez co uderzający musi odsłonić część korpusu, a dopiero potem idzie uderzenie. Często właśnie ten moment jest wykorzystywany do tzw. wyprzedzającego ataku prostego.

Uderzenie proste (niestety nie znalazłem nic lepszego) - technika szybsza od powyższej, ale słabsza i trudniejsza technicznie, mniej sygnalizowana oraz nie odsłaniająca korpusu uderzającego. Można zwrócić uwagę na łokieć ręki uderzającej przemieszczający się od zewnętrznej strony i z dołu ku górze i środkowi ciała. Często początkujący podświadomie cofają rękę, którą za chwile mają użyć do ataku, bo chcą, aby uderzenie było silniejsze, ale wtedy tracimy efekt zaskoczenia i szybkość maleje, bo wydłuża się droga ruchu.

Uderzenie podbródkowe - technika zaskakująca, ale w krótkim dystansie, więc najpierw atakujący musi zbliżyć się do obrońcy, co nie zawsze jest takie proste zwłaszcza, że broniący się nie będzie czekał na atak. Jak się dobrze przypatrzymy, to widać, że ręka musi najpierw zejść w dół (odruchowo też obniżane jest ciało), a dopiero potem następuje atak, czyli pięść idzie w górę.

Techniki ręczne są częściej wykorzystywane na ulicy, bo:
  • są szybsze od nożnych, a walka na ulicy z reguły nie trwa dłużej niż 10-30 sekund
  • stoimy na obu nogach, więc trudniej się wówczas przewrócić, a za to szybciej się przemieszczamy
  • po nieudanym ataku ręcznym można chwycić przeciwnika i zastosować inną technikę

Rozbudowa różnych tkanek.

Uwaga! Chciałbym przestrzec domorosłych fighterów przed zbyt pochopnym używaniem tego kopnięcia,

niedziela, 1 maja 2011

Dietka jest, czy jej nie ma?

Substancje odchudzające - strategie działania.

Dla tych, którzy zaniedbali się w ostatnich 5-8 latach lub nigdy nie dbali o ciało i nie mam tu na myśli jego golenia, czy balsamowania. Ćwiczenie podnosi próg bólu, a jeśli tego nie robiłeś/-aś przez ostatnie 20 lat, to masz problem i to duży.

Trzeba na siebie spojrzeć, jak na osobę chorą, albo niepełnosprawną. Nie czujesz własnego ciała, chodzi o świadomość , a nie zapach i jak już wyżej wspomniałem, nie potrafisz znosić bólu i monotonii w ruchu, a te dwie rzeczy są kluczowe w opanowaniu techniki, a co za tym idzie samego ciała.

Przy kilku-, kilkunasto- lub ponad dwudziestoletnim zaniedbaniu należy sobie zdać sprawę, że kosmetyczne zmiany w diecie i polecane ćwiczenia w tempie marszowym nie pomogą w ogóle, a bez ciężkiej chemii się nie obędzie. Jeśli myślisz: Chcę się odchudzić, ale zdrowo! to odpowiadam: Nie da się już zdrowo, bo już za późno i nie czytaj już dalej.

a.) Ciężka chemia - pierwsze 3-4 miesiące. Odżywki typu pump (w sklepie z odżywkami będą wiedzieli o co chodzi) plus ostre spalacze - żadne tam ziołowe gówna (Hydroxycut lub Oxy Elite Pro - to ta liga). Pić przy tym dużo wody. Słodycze do południa, a po południu jeśli psycha ci siada i potrzebujesz coś słodkiego, to polecam zaopatrzyć się w białka serwatkowe o różnych smakach i mieszać to z odtłuszczonym mlekiem.

b.) Lekka chemia - kolejne 4-6 miesięcy. Zakładam, że atomowe uderzenie spowodowało zjazd na wadze i można zejść obciążania organizmu. Monohydrat kreatyny na zmianę z BCAA oraz glutaminą to liga święcąca swoje triumfy  w latach 90-tych, ale na nasze potrzeby będzie ok. Nie będzie po tym takiego kopniaka jak po a.) , więc musisz uruchomić własne moce umysłowe, co to tam ci jeszcze zostało. Tu spalacze ziołowe (nie mylić z gandzią) jak najbardziej na miejscu.

c.) Chemia domowa - tu już należy pogodzić się ze zmianą stylu życia na aktywny i zapomnieć o spasłym trybie sprzed okresu ciężkochemicznego. Regularne treningi na średnim poziomie wpisane w tryb tygodniowy. Z chemii to jakieś tam multiwitaminki rozpuszczalne i ziółka na odchudzanie, co to pomagają tyle, co umarłemu kadzidło, ale nie o to chodzi. Masz już po tej katordze mieć normalne rozmiary, a nie XXL.

Powodzenia.

Substancje odchudzające - podział.

środa, 27 kwietnia 2011

Woda wodzie nie równa.

Makrocykl zamknięty - zasługujesz na wakacje.


Ostatni mezocykl masowy - VI mezocykl ogólnie.

Balans - V mezocykl, a III masowy.

Współgrające mięśnie - IV mezocykl.

Wstęp do Weidera - III mezocykl (masa początkowa).

4 x MASA - schematy ogólne na rok.

niedziela, 17 kwietnia 2011

Zadyszka? - Nie mój problem :-)

Są ludzie, którzy nie patrzą na ruch w kategoriach treningu, lecz bardziej pod kątem użyteczności w życiu codziennym, np. żeby nie sapać wchodząc po schodach na szóste piętro, albo zakwasów w rękach po przeprowadzce, zakupach lub sprzątaniu. Takie podejście jest bardzo dobre w ramach zdrowia i rekreacji. Co, jak, kiedy oraz ile ćwiczyć? Zaczniemy od końca. Dawno temu lansowano taką formułę 3x30x130. Należy ćwiczyć 3 razy w tygodniu, po 30 minut, z tętnem 130 uderzeń na minutę. Większość badań nie wskazuje jasno na konkretny schemat, więc jeśli to będą 3 dni z rzędu, efekty będą takie same jak np. poniedziałek, środa, piątek. Pół godziny można łatwo zmierzyć, ale idzie tu o 30 minut rzeczywistego ruchu na podwyższonym tętnie, a nie np. czas na dojście do szatni i przebranie się, a potem prysznic. Z pomiarem pulsu wielu ma kłopoty, a jeszcze żeby w ruchu go mierzyć, to już kosmos. Intensywność można mniej dokładnie mierzyć, ale za to prościej. Jeśli biegniemy lub jedziemy na rowerze i możemy rozmawiać, tzn. że jest to około 130 uderzeń na minutę. Chodzi głównie o to, żeby nie mieć zadyszki podczas przebieżki lub przejażdżki. Z tym co ćwiczyć, to większość znawców przedmiotu wskazuje na bieganie, rower i pływanie. Problem powstaje, jeśli ktoś nie lubi wysiłków jednostajnych, tylko zmienne. Myślę, że powinien w ramach lekarstwa wybrać sobie jeden z powyższych trzech i poświęcić na niego jeden dzień, a pozostałe dwa dni z puli poświęcić na aktywność, którą lubi i moim skromnym zdaniem może być to cokolwiek, czyli siłownia, taniec, sztuki walki, joga, gry zespołowe, a najlepiej, żeby w każdym z trzech dni był inny rodzaj aktywności. W takim przypadku, kiedy celem nie jest określony punkt, czyli zawody sportowe, lecz pewien pozytywny stan zdrowia, wówczas powodem, dla którego ćwiczymy powinna być przyjemność z samej aktywności, ze spotykania się z ludźmi, z atmosfery miejsca, itp. Często, jeśli coś zaczynamy od zera, to musimy poświęcić czas na nauczenie się techniki i wówczas nie mamy odpowiednio wysokiego tętna, ale ja bym się tym tak bardzo nie przejmował, bo z czasem się to zmieni. Sama regularność ruchu powoduje, że się zmieniamy i dopiero, kiedy spotykamy się z ludźmi, którzy tego nie robią, widzimy efekty.

Odżywki - po co to komu?

Daj sobie luz i wrzuć drugi bieg.

Czym jest zdrowie?

Jak to mawiał Kochanowski: "Szlachetne zdrowie, nikt się nie dowie, jako smakujesz nim się zepsujesz.". W myśl tych strof zdrowie jest czymś, co mamy, ale tego nie doceniamy, więc to tracimy, a potem odzyskujemy i koło się zamyka. Jest to pewna koncepcja dynamicznej równowagi pomiędzy całkowitym zdrowiem, a całkowitą chorobą, która jest bardzo bliska teorii Yin i Yang. Zdrowie jest trójwymiarowe:
a.) część fizyczna - to, co odczuwa nasze ciało, czy choruje, ma kontuzje lub jakieś defekty;
b.) część psychiczna, a może bardziej psychologiczna - jak się subiektywnie czujemy
c.) część socjologiczna - jak funkcjonujemy wśród innych ludzi.

W związku z tym możemy mieć jakąś chorobę skórną, ale jednocześnie dobre relacje z ludźmi, co wpływa na nasze dobre samopoczucie i w rezultacie być zdrowymi, albo mieć perfekcyjne wyniki badań, być odpychający dla innych i mieć non stop paskudny humor, co globalnie daje wynik chorobowy i często tak jest, że dwa czynniki na plusie mogą zmienić trzeci z minusa na plus i na odwrót, dlatego też jest to koncepcja płynnej równowagi, gdyż idealnego stanu zdrowia nie utrzyma się na długo, bo nasz świat nie jest idealny.

Mit piąty: "Ćwiczenia przyspieszają przemianę materii.".

m=E/c²

sobota, 16 kwietnia 2011

Odległość ma znaczenie.

Każdy, kto idzie do szkoły sztuk walki, chce nauczyć się odpowiedniego reagowania w sytuacji zagrożenia. Niezależnie od stylu, nazwy, czy formuły, każdy klub uczy pewnych technik, a także taktyk walki, która może się odbyć w warunkach sportowych na zawodach lub niesportowych na ulicy. Warto wiedzieć, że w starciu między dwiema osobami można atakować lub się bronić w 4 podstawowych dystansach. Od tego, jaki dystans preferujesz, tzn. jakie masz mocne strony, zależy dobór technik.
a.) Długi lub też daleki dystans, to odległość kopnięcia zwłaszcza z tylnej nogi. Przy dużej szybkości kopnięć, a słabych ramionach oraz dużym wzroście, ten dystans jest najlepszy. W nim operuje TAEKWONDO.
b.) Półdystans, czyli odległość uderzenia ręką lub kopnięcia kolanem. Przy równowadze siły i szybkości nóg, jak i rąk oraz umiejętności szybkiej zmiany miejsca, jest to dystans bardzo dobry. W nim operuje głównie BOKS, a jeśli idzie o techniki kopnięć kolanem, to charakterystyczne są dla MUAY THAI.
c.) Dystans krótki, przechodzący w zwarcie. Przeciwnicy są bardzo blisko siebie, więc jest tu potrzebna ogromna szybkość ramion, gdyż uderzenia zadaje się głównie łokciami i umiejętności wyczuwania intencji przeciwnika przy stykających się przedramionach, dłoniach, czy barkach. W tym dystansie operuje głównie WING CHUN QUEN, czyli jeden ze stylów kung fu, ale część technik, zwłaszcza chwytanie za szyję występuje także w MUAY THAI.
d.) Ze zwarcia można przeciwnika podciąć, rzucić lub obalić i wejść do ostatniego dystansu, którym jest parter - inaczej "kulanka" na ziemi. Ten sposób walki preferują ludzie niezbyt szybcy, ale bardzo silni, bo daje im on przewagę. Wszelkie odmiany JUDO i ZAPASÓW to właśnie ten dystans.

Obecnie funkcjonuje pojęcie MMA, czyli Mixed Martial Arts - wrzucenie do jednego wora wszystkich 4 powyższych dystansów. K-1, Pride oraz UFC, to nazwy zawodów lub też formuł, czyli sformowanych przepisów, co wolno, a czego nie w danych zawodach.

piątek, 15 kwietnia 2011

Bierz siły na zamiary.

W każdej dobrej robocie określamy cel, zbieramy na niego siły i środki, planujemy, a następnie realizujemy plan. Walka jest niczym innym jak tylko osiąganiem pewnego celu, do którego także dąży przeciwnik przy pomocy posiadanych środków. Walcząc, albo atakujemy, albo się bronimy. Jak to mawiał jeden z mistrzów kung fu, Leszek Starybrat: "Samoobrona jest pojęciem prawnym (może za wyjątkiem partii A.Leppera ;0) i w rzeczywistości nie występuje, więc albo uciekamy, albo podejmujemy walkę.". Obrona jest częścią walki. Po niej zazwyczaj następuje kontratak, który jest jej integralną częścią. W walce nie można ciągle się bronić, bo przeciwnik atakując także się uczy i prędzej, czy później naszą obronę złamie lub obejdzie. Chińczycy stworzyli tzw. teorię pięciu elementów, która jest częścią prostszej teorii równowagi Yin i Yang. Owa teoria zakłada, że wszystko opiera się na dynamicznej równowadze dwóch pierwiastków, które są sobie przeciwne, ale również się dopełniają, a także w skład każdego z nich wchodzi odrobina pierwiastka przeciwnego. Dzięki temu kung fu nie opiera się na zwycięstwie i przegranej, tylko na dopełnianiu i balansie dynamicznym.

Zapanować nad agresją, to umiejętnie ją wykorzystać.

Agresja gatunku Homo sapiens jest wpisana w jego genom. Dzięki niej rozprzestrzeniliśmy się po całej kuli ziemskiej i jest ona bodźcem dla ekspansji inteligencji ludzkiej. Gdyby oba te czynniki ze sobą nie współgrały, nie obronilibyśmy się przed dzikimi zwierzętami, a i z polowania byłyby nici, nie przechytrzylibyśmy innych hominidów, a także nie dokonalibyśmy żadnych zmian w kulturze, bo materializacją agresji w kulturze jest walka. Taka ciekawostka - wszystkie gadżety takie jak laptop, GPS, telefon komórkowy, czy internet były na początku tworzone dla wojska. Sztuki walki w przeszłości funkcjonowały jako część szkolenia wojskowego na wypadek najazdu państwa przez wroga zewnętrznego. Na Dalekim Wschodzie to funkcjonowało w ramach szkół, stowarzyszeń i rodzin, zaś na Zachodzie raczej w obrębie grup społecznych takich jak rycerstwo, a potem szlachta, zajmujących się obroną granic. Obecnie istnieje pojęcie sportów walki, które są niczym innym jak tylko skodyfikowanymi w ramach przepisów sztukami walki. W sportach walki mamy punkty, faule, sędziego, określone pole walki (mata, ring, klatka), rundy. Sztuki walki są mniej określone i raczej przygotowują do walki niesportowej, dlatego też posiadają w swoich systemach ćwiczenia oddechowo-relaksacyjne, które pozwalają nam określić, czy działanie jest właściwe czy nie w danej sytuacji.

czwartek, 14 kwietnia 2011

Mit czwarty: "Trener ma zawsze rację!".

Jak należy uczyć pływać?

Teoretycznie to na pierwszej lekcji instruktor na zajęciach indywidualnych powinien zadać podopiecznemu serię ćwiczeń, z których można wstępnie określić, czy ktoś ma predyspozycje do technik naprzemianstronnych (oba kraule), czy do technik symetrycznych (delfin, żaba) i tych technik uczyć na początku. W praktyce, to wychodzi po paru lekcjach. Jeśli idzie o dzieci, to one przede wszystkim chcą się bawić, a tak naprawdę nauki to chce rodzic. Jak dorosły przychodzi, to potrafi określić czego on chce (najczęściej ;0) - Czy pływać w ogóle, bo się boi wody, czy pływać np. delfinem, bo nie potrafi, a chce. Teoretycznie naukę zaczyna się od kraula na grzbiecie, bo nie trzeba robić wydechu do wody i pływający może poskładać ręce i nogi do kupy. W praktyce nie jest tak różowo: Na grzbiecie tracimy orientację, boimy się, że przerzucając rękę nad wodą na końcu toru uderzymy w ścianę basenu oraz większość ma lęk, że jak się położy, to zaleje mu twarz i się utopi (to jest podświadome i wielu z nas to ma). Jeden z trzech autorytetów od nauki pływania w Polsce - Bogdan Czabański z AWFu wrocławskiego - napisał w jednej książce tak: "Nic nie stoi na przeszkodzie, aby pływanie zaczynać od delfina, chociaż nie znam nikogo, kto by to robił.". Pytanie: Nikt tego nie robi, bo nikt tego nie robił wcześniej? Jeśli ktoś regularnie nie chodzi pływać na basen (bo można robić tam jeszcze parę innych rzeczy nie związanych z pływaniem ;0) , to oprócz ręcznika i żelu pod prysznic polecam zabrać:
a.) jednoczęściowy strój pływacki - podczas skoków z bikini może zrobić się topless
b.) klapki gumowe, żeby nie nabawić się grzybicy
c.) czepek sylikonowy - byle nie najtańszy, bo chlor niszczy włosy
d.) dobre okulary pływackie - polecam Zoggs Predator
http://shop.zoggs.com/productlist.asp?CatID=2&BCat=1,2&rootcatid=1&a=resetsearch

Jaki jest Twój styl?

Mamy 4 techniki pływackie, w odróżnieniu od stylów, których mamy 5:
a.) styl klasyczny - technika żabka http://www.youtube.com/watch?v=WgzGY53Jzhw Dla znawców: Na linku zwyciężczyni płynie odmianą skokową, zaś wicemistrzyni odmianą falującą.
b.) styl grzbietowy - technika kraul na grzbiecie http://www.youtube.com/watch?v=pdzF0Yo-TlU  Jedyna konkurencja indywidualna, w której start jest z wody, a nie ze słupka.
c.) styl motylkowy - technika delfin http://www.youtube.com/watch?v=E3paiELa7mA  Specjalnie pokazuję ten link, żeby nie było złudzeń, czym jest dzisiejszy sport. W obecności miliarda widzów można sfałszować coś oczywistego. Jak ktoś dotrwa do 2:30, to się dowie.
d.) styl dowolny - technika kraul na piersiach, ale w stylu dowolnym przepisy nie precyzują, jak należy płynąć, więc nic nie stoi na przeszkodzie, by w tej konkurencji płynąć, żabą, delfinem lub kraulem na grzbiecie. http://www.youtube.com/watch?v=oac5nUDns94 Dla znawców: Różnica między kraulem sześciouderzeniowym (zawodniczka bliżej) oraz dwuuderzeniowym (zawodniczka dalej).
e.) styl zmienny, który jest konkurencją zawierającą w sobie wszystkie powyższe techniki i jak kiedyś będziecie oglądali zawody, a pływacy najpierw popłyną długość lub dwie delfinem, potem na grzbiecie, następnie przejdą do żabki i na końcu do kraula na piersiach, tzn., że oglądacie ów styl. http://www.youtube.com/watch?v=3smpofL8uPM&playnext=1&list=PL3F87B46041790D7B

Styl to pojęcie sportowe, czyli są przepisy, które mówią: zawodnik może wykonywać takie, to a takie ruchy, a takich nie, bo inaczej jest zdyskwalifikowany.
Technika to pewien akt ruchowy, który jest wykonywany. Jeśli ktoś pływa techniką piesek, żabka odkryta lub kraul zwiedzający, to może startować w konkurencji styl dowolny. W pozostałych zostanie zdyskwalifikowany. Nie poruszamy się w stylu, tylko w ogóle się poruszamy.

Pozytywne i negatywne strony pływania.

Głównym elementem, który odróżnia sporty wodne, od pozostałych jest tzw. czynnik grawitacyjny, czyli to, że woda odciąża nasze ciało i ważymy w niej mniej. Ma to i dobre i złe strony. Dobra to taka, że daje nam to relaks, a jeśli się poruszamy, to obciążamy ciało w inny sposób niż zazwyczaj ćwiczymy, a jak już ćwiczymy leżąc, to grawitacja działa na nasze ciało. To ma też niekorzystny wpływ, bo sprawia, że w aquaaerobiku nie mamy tak spektakularnych spaleń niepotrzebnych lipidów, jak w aerobiku lądowym. W tym drugim podwyższa się temperatura ciała, co jest dodatkowym bodźcem do spalenia tłuszczu, tylko, że się przy tym pocimy i to może dla niektórych być niehigieniczne. Za tym też idzie zapotrzebowanie na wodę, co w wodzie jest mało odczuwalne, a woda jest potrzebna przecież do lipolizy. Jeśli idzie o aerobik w wodzie jestem na tak, ale jako uzupełnienie innych form aktywności (o ile idzie o odchudzanie) oraz dla ludzi z masakryczną nadwagą, gdzie ruch na lądzie może powodować kontuzje stawów. Przy zbyt częstym pływaniu w zimnej wodzie można mieć kłopoty z zatokami, ale euforyczne stany związane ze skokami do wody oraz ze zmianami temperatury wody mogą spowodować, że polubimy wszystkie sporty wodne.

Naturalność i nienaturalność ruchu.

poniedziałek, 11 kwietnia 2011

Obciążenie ma znaczenie.

Ciało, umysł i duch to jedno.

Struktura rzeczowa. Ciekaw jestem, dlaczego tak to nazwano - czy dlatego, że jest to materialne? Nie wiem. Składa się ona z pięciu elementów, jak pięciu kół olimpijskich:
a.) sprawność ciała to wykształcenie takich zdolności, które w sporcie dadzą nam przewagę nad przeciwnikiem, a w rekreacji pozwolą nam swobodnie funkcjonować w życiu codziennym.
b.)znajomość techniki, czyli takie napinanie i rozluźnianie ciała w czasie, aby ruch był płynny w przestrzeni, a jednocześnie oszczędzał nasze zasoby energii, co może wydać się dziwne, ale im bardziej zaawansowany sportowiec, tym ekonomiczniej wydatkuje energię, innymi słowy wygrywa największy leń ];0P
c.)taktyczne podejście - kolokwialnie rzecz ujmując, to porobienie przeciwnika. Jeśli nie ma współzawodnictwa, to nie ma taktyki, zaś im bardziej skomplikowany sport czaso-przestrzennie, to taktyka odgrywać zaczyna dużą rolę - największą w grach zespołowych i sportach walki, najmniejszą np. w golfie, łucznictwie, czy strzelectwie.
d.)kształtowanie psychiki - świadomość emocji, które nami i naszym przeciwnikiem (o ile jest takowy) rządzą w danej chwili i umiejętność schładzania i podgrzewania ich.
e.)wiedza teoretyczna na temat podpunktów od a.) do d.).
Najlepsze jest to, że w niektórych sportach wystarczą dwa silne podpunkty, czyli np. koleś może być silny fizycznie i psychicznie, a technika i teoria są zerowe, zaś taktyka ograniczona do parcia do przodu i może zdobyć mistrzostwo. W grach zespołowych niestety to nie przejdzie.

Czas to pieniądz.

Struktura czasowa, hmm... brzmi mądrze, ale jest to zwykły plan mówiący co i kiedy robimy, a kiedy czegoś nie robimy. Dzięki temu możemy określić jaki wysiłek mamy wykonać, w którym momencie oraz ile i jak mamy wypoczywać, żeby następny wysiłek nie spowodował kontuzji, ani choroby. Jak już niżej wspomniałem to, na czym jesteśmy przez godzinę, półtorej, dwie lub trzy to jednostka treningowa. Kilka takich jednostek (może być 3, a może być 7) to mikrocykl. Klika mikrocykli tworzy mezocykl, który może trwać miesiąc lub kwartał. Kilka mezocykli tworzy makrocykl. Najpopularniejsze są makrocykle roczne, ale u zawodników dojrzałych tworzy się także makrocykle olimpijskie, czyli czteroletnie. Kilka makrocykli to właśnie TRENING. W skrócie: Trening to czas przemiany żółtodzioba w majstra, może nie od razu mistrza olimpijskiego, ale człowieka, który zna się na rzeczy. Celem treningu sportowego nie jest zdobycie medalu, pucharu, czy jakiegoś zaszczytu, ale osiągnięcie górnych wartości progowych swojego ciała. Ważne, żeby to zrobić w jak najkrótszym możliwie czasie zachowując zdrowie fizyczne, psychiczne, jak i społeczne ćwiczącego.

Mit drugi: "Musisz trenować na maksa.".

Co to jest trening?

Dziś będzie karkołomne zadanie - wyjaśnienie, czym jest trening. Potocznie jest to czas, w czasie którego coś tam trenujemy, czyli ta godzina, czy półtorej danego dnia, gdzie intensywnie spalamy kalorie, pocimy się, także czegoś uczymy, itp. Tak naprawdę ten czas to tzw. jednostka treningowa,  trening jest pojęciem bardziej złożonym. Stawiając kropkę przy kropce tworzymy linię ciągłą. Jednostka treningowa to taka kropka, a trening to ta linia. Składa się on z trzech elementów, które powinny ze sobą współgrać:
a.) struktura czasowa, czyli uporządkowany plan wg. kalendarza z zaznaczeniem kiedy mocno trenujemy, kiedy słabo, a kiedy w ogóle.
b.) struktura rzeczowa, czyli rozkład tego, co i jak ćwiczymy, a także co wiemy o sobie i o tym co robimy - sprawność ciała, znajomość techniki, znajomość taktyki, kształtowanie psychiki oraz wiedza teoretyczna.
c.) obciążenie, czyli sposoby na odpowiednie zmęczenie naszego ciała i nie idzie tu o ilość żelaza na sztandze. Słowo "odpowiednie" ma tu kluczowe znaczenie jeśli idzie o kierunek i moc, bo obciążenie może być wszechstronne lub inaczej ogólnorozwojowe, ukierunkowane na dany sport, czyli podobne lub specjalne, kiedy jest tożsame z uprawianym przez nas sportem.

czwartek, 7 kwietnia 2011

Krótki wstęp.

W sieci jest wiele informacji, lecz niestety część z nich jest bezużyteczna. Trening, tak sportowy, jak i rekreacyjny ma swoje zasady i chciałbym je tu, w miarę możliwości, przystępnie naświetlać. Jeśli nasunie Ci się jakaś wątpliwość lub znajdziesz w internecie nieścisłe lub sprzeczne informacje na tematy około treningowe - napisz ];0)