wtorek, 10 maja 2011

Taniec jako rozmowa.

Jak to mawiał Winston Churchill: "Wojna to tylko inny sposób prowadzenia polityki.". Drugim, oczywiście jest dyplomacja i tak jak w walce występuje interakcja negatywna, w tańcu (najczęściej) pozytywna. To jest ta "dobra" strona człowieka. O tańcu wiele napisano, ale mnie interesuje tylko taniec jako pretekst do spotkania z innymi ludźmi i dobra zabawa, jednak taki taniec, jak każde spotkanie, ma swoje zasady. Dla mnie owe zasady są podobne do mowy, gdyż jedno i drugie odgrywa w naszym życiu ważną rolę oraz obu tych czynności trzeba się nauczyć, lecz aby robić to dobrze należy ćwiczyć i poszerzać zasoby techniczne. Na bazie tego, co mówi Bruce Lee musimy
  • poznać formę, 
  • wypełnić ją, a następnie 
  • z niej wyjść.
Porównując taniec do nauki języka obcego:
  1. kroki podstawowe są jak alfabet
  2. figury, czyli najprostsze przejścia techniczne, to wyrazy
  3. układy - połączenia figur, to całe zdania
  4. nieskrępowany taniec jest jak swobodna konwersacja, gdzie można wyróżnić coś takiego jak styling, czyli coś charakterystycznego dla danego człowieka, a w języku jest czymś takim akcent.
Oczywistym jest to, że na początku wszystko może być dla nas nie do końca naturalne, ale tak to jest, gdy się czegoś uczymy będąc dorosłymi. Jeśli czegokolwiek uczymy się od dziecka i jest to element kultury, odbieramy to w większości w sposób intuicyjny i potrafimy się tym swobodnie posługiwać, jednak nauczanie kogoś innego sprawia wiele problemów, bo nie potrafimy pojąć, że coś trywialnego może być dla kogoś przeszkodą nie do przebycia. Tak właśnie jest wśród Latynosów, którzy uczą tańca Europejczyków oraz ludzi, którzy uczą się języków w dzieciństwie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz